16 września 2008

Talk Talk - The Party's Over


Całkiem sporo naczytałem się o Talk Talk - np. to że Franz Ferdinand inspirują się nimi podczas nagrywania nowego albumu... No dobra, nie o to mi chodziło. Czytałem, że wraz ze Slintem zaczęli tworzyć post-rock. I właściwie takiej muzyki spodziewałem się, kiedy kupowałem ostatnio ich winylową płytę, The Party's Over.

Szybko okazało się, że ten album to ich debiut i zamiast długich, rozbudowanych kompozycji, otrzymałem dziewięć skocznych, dyskotekowych piosenek, przywołujących na myśl dokonania takich zespołów jak Pet Shop Boys czy New Order. W sumie to zawiodłem się trochę, bo mimo wszystko nie było to to, czego oczekiwałem. Jednak moja niechęć szybko minęła - tuż po pierwszym przesłuchaniu...

Album zaczyna się bardzo skocznym i przebojowym Talk Talk, wyróżniającym się troszkę przy kolejnych, bardziej "poważnych" utworach. Wydaje się, że ustawiony na początku płyty jest "na zachętę" - by chcieć słuchać dalej. I to skutkuje :>

Zaraz po tym krótkim, trzyminutowym utworze rozbrzmiewa It's So Serious, z melodyjnym motywem żywcem wziętym z piosenki Orchestral Manoeuvres in the Dark - Enola Gay. Widać na kim wzorowali się muzycy Talk Talk.

Kolejne trzy minuty i już mamy Today. Szał ciał po prostu, chyba najlepszy utwór na płycie z genialnym refrenem i strasznie wpadającą w ucho melodią. Najlepsza muzyka na dyskoteki, aż chce się do tego potańczyć! Numer jeden wśród piosenek, które ostatnio słuchałem (wraz ze Spellbound Siouxsie and the Banshees ale o tym kiedy indziej). Codziennie rano w drodze do szkoły właśnie ta piosenka mi towarzyszy. Świetnie nakręca pozytywny nastrój i tempo ma dobre, więc w jej rytm chodzi się całkiem szybko i sprawnie. No i ten refren! "Today, today!"

Po chwili następuje małe zwolnienie, The Party's Over przez sześć minut powoli uspokaja słuchacza i przygotowuje na ogólnie spokojniejsze kompozycje na B-sidzie. Mamy zaraz po niej świetny numer Hate, z troszkę melancholijnym klimatem i dziwnym refren. Perkusja świetna, gęsta - taka kwintesencja post-punkowego grania. Z ciekawych propozycji na drugiej stronie to jeszcze można wymienić powrót do skoczniejszych klimatów - Another Word, ósmy utwór na płycie i kolejna piosenka, którą z dumą możesz zanieść na szkolną dyskotekę. :D Przebojowa, z ciekawym beacikiem i interesującą melodią. Świetna po prostu. Całość zamyka spokojniejszy Candy, podobny bardzo do The Party's Over.

Generalnie to absolutnie nie żałuję zakupu, jak dla mnie The Party's Over to jedna z lepszych pozycji, jeżeli chodzi o ejtisowe synthpopy. Mała próbka:



Jak można tego nie lubić..?

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jeśli szukałeś korzeni post-rocka, to owszem, mówi się, że Talk Talk, ale nie ta płytka, tylko raczej ich ostatnia czyli "Laughing Stock" z 1991 r. warto przejść przez całą ich dyskografię by zaobserwowac ewolucje zespołu. Tu mamy, jak napisałeś, fajne synthpopowe brzmienia. na czasie, bo akurat obserwujemy revival tychże.
Pozdro:)

Patys pisze...

O, dzieki. Wlasciwie po tej plycie bardzo mam ochote sprawdzic inne albumy tego zespolu, bo strasznie mi sie spodobala. I dzieki za namiar na ta ich post-rockowa plytke. ;)

Anonimowy pisze...

To Twoje slynne Talk Talk, ktore tak ostatnio sluchasz... Ach z przyjemnoscia tez bym posluchala z tego co mi probki pokazywales. Ja lubie takie synthpopy do tanca i do rozanca:)No i glos wokalisty, jest taki melodyjny... 80s rulez:D

Anonimowy pisze...

plejeru oficjalnie spada z pierwszego miejsca w rankingu najchujowszych blogów muzycznych w polsce. :p

Anonimowy pisze...

a, i ten spam na laście wkurwiający jest.

Patys pisze...

taki odwazny, a sie nickiem nie podpisze :>