1 września 2008

Have A Nice Life - Deathconsciousness


Deathconsciousness - płyta mało znanego zespołu Have a Nice Life na pewno zasługuje na uwagę. Jak dla mnie jest to na razie jedna z najlepszych płyt wydanych w tym roku.

No ale "z czym to się je"? Zacznijmy od tego, że płyta jest dosyć nierówna. Oprócz świetnych, dynamicznych piosenek, mamy też tutaj utwory może i klimatyczne, ale zdecydowanie za długie i za męczące. Album na dodatek jest dwupłytowy. Przesłuchanie aż tyle tej mrocznej muzyki to zdecydowanie za dużo jak dla mnie.

Album miałem już od dobrych kilka tygodni nim go przesłuchałem. Zawsze było tak, że zaczynałem słuchać intra A Quick One Before the Eternal Worm Devours Connecticutt i na tym się kończyło. Jest to bardzo przynudzająca piosenka, ale wprowadza w ogólny klimat albumu. I szkoda, że tak się kończyły moje pierwsze słuchania płyty. Bo tuż po tym utworze...

...Zaczyna się wręcz rewelacyjne Bloodhail. Piosenka z wolną perkusją i wyrazistym basem, ma coś z klimatów post-punku i nowej fali, dodatkowo z post-rockowym posmakiem. Jest mrocznie, jest ponuro, ale charakter utworu jest, na przekór, piosenkowy. Genialny utwór, według wielu najlepszy na płycie. No... ja tak nie myślę, ale o tym później.

Następnie jest Big Gloom, który niczym szczególnym się nie wyróżnia. Gdybym nie był cierpliwy i nie wyłączył po 4 minutach, to powiedziałbym, że to fatalna piosenka. Lecz po tym nudnawym smęceniu, gdzieś tak w połowie utworu, wchodzi perkusja i zaczyna być ciekawej. Niestety to i tak nie ratuje tego utworu - mi jakoś nie wpadł do gustu. Od tego kawałka do końca pierwszego krążka właściwie nic się nie dzieje. Jest jakiś Hunter z transową perkusją, ale to tyle, nie ma na czym zawiesić ucha.

Jeżeli przebrniemy przez ostatnią piosenkę na pierwszej płycie, There Is No Food, zaczyna się druga część, o niebo lepsza. Nie ma tutaj żadnego smęcenia ani piosenek, w których nic nie ma. Wszystko zaczyna się jakimiś dziwnymi elektronicznymi dźwiękami Waiting for Black Metal Records to Come in the Mail. Piosenka się rozkręca mniej więcej po półtorej minuty, kiedy zaraz po perkusji wchodzi ostra, metalowo brzmiąca gitara. Jest to kolejna perełka na Deathconsciousness. Piosenka świetna po prostu. Wpadający w ucho riff, melodyjny refren, prosta, ale idealnie pasująca do całości perkusja... żyć nie umierać. :D

No i dalej mamy Holy Fucking Shit: 40,000, piosenka z iście ambientowym wstępem. W połowie wchodzą, znowu, ciężkie gitary i w sumie tyle. Nic wielkiego, ale miło się słucha. Z kolei następne Deep, Deep, to jest utwór "rozwal-mi-mózg". Panowie z Have A Nice Life wzięli Psychocandy i zagrali po swojemu, tak aby brzmiało jeszcze bardziej shoegaze'owo. Utwór nie należy do moich ulubionych, tego rodzaju kawałki to nie jest moja działka...

Ale po co narzekać, skoro tuż po Deep, Deep zaczyna się REWELACYJNE The Future. Mamy ciężka, wolną perkusję, surowy bas i gitarowe riffy. Do tego chwytliwy refren, z charakterystycznymi elektronicznymi dźwiękami w tle. Jest to mały smaczek, który tylko dodaje tutaj różnorodności. I właściwie tym świetnym kawałek mogłaby się skończyć płyta, ale na sam koniec Amerykanie zafundowali nam prawdziwie post-rockowy kawałek, Earthmover. Daje po uszach, trzeba przyznać.

Gdyby panowie z Have A Nice Life ograniczyli się tylko do jednej płyty, to na pewno osiągneliby większy sukces. Ale i tak jest bardzo dobrze.

6 komentarze:

Revenga pisze...

Hm, Have a Nice Life słuchałam dość dawno. Również podchodziłam kilka razy. Jakoś nie przekonuja mnie albumy 2 płytowe - wiem, że to może jakiś rarytasik i dla fanów gratka, ale mi do gustu nie przypadają. Po prostu nie za bardzo chce mi sie sluchać obu płyt (wolałabym mieć 2 razy więcej piosenek na 1) i zawsze mniej skupiam się na 2. HaNL znałam głównie z pierwszego cd. I mi się w miarę podobało. Później przesłuchałam drugie i... nie pamiętam co o nim myślałam xD Jakoś przepadło mi w pamięci i nie chcę cię wprowadzać w błąd :) Musiałabym jeszcze raz włączyć.
Za to ten album ma świetna okładkę. W klimacie muzyki tam zamieszczonej :)

Mówisz, że nie lubisz Becka, znasz jego nowy album? :P

Patys pisze...

nie znam, poniewaz nie lubie :D i mnie nie interesuje. Ale jezeli fajny jest, to podaj mi swoja ulubioną piosenke, to sobie przeslucham, moze sie skusze na caly albumik :>

Revenga pisze...

Hm. Nie wiem. Nie umiem wybieraż najfajniejszej ;) Może w ten sposób... co w Becku nie lubisz?

Patys pisze...

Nie wiem.. No po prostu mnie nie kręci to co on tworzy. Tak o. Nie mam zadnego konkretnego powodu :P

Revenga pisze...

No bo wielu ludziom przeszkadza to jego 'pokręcenie' i 'odjazd'. "Modern Guilt" jest całkowicie inne od pozostałych rzeczy. Bez tego własnie 'zakręcenia', bardziej statyczna i jak to recenzenci okreslają "dojrzała".

Anonimowy pisze...

ja tam nie zachwycałam się jakoś specjalnie `Deathconsciousness`:P stanowczo nie będzie to dla jeden z najważniejszych albumów tego roku, chociaż trzeba przyznać, że to nie jest zła rzecz.