27 sierpnia 2008

The Cure - Disintegration


Hm. Disintegration. I wszystko jasne. Klasyka sama w sobie, w sumie moje słowa tutaj są zbędne. To jest po prostu arcydzieło. Dla wielu najlepszy studyjny album The Cure, ja cenię go sobie tak samo wysoko jak Pornography.

Generalnie album utrzymany jest w smutnej atmosferze, ale nie tak depresyjnej jak we wspomnianym Pornography. Zawiera 2 bardzo znane piosenki The Cure - Lovesong (mój numer jeden) oraz Lullaby.

Album zaczyna się odrobinę przynudzającym Plainsong, lecz już po kilku minutach zaczyna się, także znane i lubiane, Pictures of You, piosenka o kimś, komu po miłości zostały już tylko i wyłącznie zdjęcia (I was looking so long at this pictures of you, that I almost believed that the pictures are all I can feel). Następne Closedown znowu jest "piosenką, której według mnie mogłoby nie być". Ale jeżeli "wytrzymamy" te kilka chwil, to już za chwilę rozbrzmiewa wspaniałe Lovesong i Lullaby, oddzielone od siebie przez równie świetne Last Dance. Bardzo smutna piosenka, z poruszającymi tekstami. Z kolei Fascination Street, z motoryczną linią basu, jest najmroczniejszą piosenką na krążku, a jej surowe brzmienie przypomina wcześniejsze dzieła zespołu. Ósmy utwór, Prayers For Rain ma naprawdę chwytliwy i wpadący w ucho motyw na klawiszach, który już nie raz zdarzało mi się nucić pod nosem.

Co jeszcze można o tym powiedzieć? To jeden z tych albumów z tą niepowtarzalną atmosferą, że kiedy wchodzisz do pokoju, w którym właśnie leci Disintegration czujesz, że znajdujesz się gdzie indziej, gdzieś w okolicach roku 1989...

10 komentarze:

Revenga pisze...

Lubię blogi... a więc i ten pooglądam i pokomentuje ;) Połączone siły Madź i pana Patysa którego głównie znam z zabijania The Kooks na Bitwie Kapel :)

Co do The Cure. Swojej fascynacji i zauroczenia tym zespołem szczególnie nie ukrywam. I chociaż na laście malo mam odsłuchań (z resztą wszystkiego mało, bo z reguły nie n komputerze muzyki słucham) często można u mnie napotkać jakieś ich piosenki. W zasadzie nie piosenki, ale mój zasób słów jest na tyle skromny, ze nie potrafię wymyślić odpowiedniego określenia na te... arcydzieła i perełki. Właściwie nie moge powiedzieć, żeby nagrali jakiś słabszy album. Można nie lubić pojedynczych piosenek, ale to raczej ze względu na to jakimi miały być (no bo nie wszyscy ścierpią to, ze pan rozczulajacy się o dezintegracji zacznie nagle wyśpiewywac o tym, ze w piątek jest zakochany).
Mój ulubiony album? Ciężko wytypować. Zależy w jakim jestem nastroju. Na przykład niedawno strasznie docierało do mnie właśnie "Bloodflowers" i to wlaśnie ta płyta stanęła na czele. Jeśli o mnie chodzi - proszę nie każcie mi wybierać.

I jeszcze jedno pytanie... Skoro ty, Patysie również uwielbiasz Kjurowców, czemu Madzia jeszcze nie slucha? :P

Revenga pisze...

Trochę długo wyszło, ale jak się tu nie rozpisać o tak wyśmienitym i czarującym zespole?

Patys pisze...

haha z Madzia to jest tak, ze jej tyle o nich nagadalem, ze sie do nich (co najmniej) zrazila. :D Ale juz powoli cos tam zaczyna sluchac ;)

Co do opisu ("W zasadzie nie piosenki, ale mój zasób słów jest na tyle skromny, ze nie potrafię wymyślić odpowiedniego określenia na te... arcydzieła i perełki." oraz "Można nie lubić pojedynczych piosenek, ale to raczej ze względu na to jakimi miały być" itp) to sie calkowicie zgadzam. I z czystym sercem musze powiedziec ze uwielbiam wrecz Friday I'm In Love :D U mnie też ciezko z ulubionym albumem, raz Pornography, raz Disintegration, raz Bloodflowers kto wie co jeszcze bedzie ;)

Mrssm pisze...

"I jeszcze jedno pytanie... Skoro ty, Patysie również uwielbiasz Kjurowców, czemu Madzia jeszcze nie slucha? :P"

nie zrazilam sie ;P tylko tak jak jest w opisie.. ja WIEM ze to fajne i musze posluchac, ale mi sie nei chce ;P mam 10000000 albumow do przesluchania, ale wezme sie za kjurow. obiecujeee . :)

Revenga pisze...

Wszyscy wychwalają te 3 najbardziej, a zapominamy o przecież również świetnych Wish, Seventeen Seconds czy Kiss Me Kiss Me Kiss Me. A koncertówka z Paryża, która zabija?
Ich ostatni krytykowany album The Cure też mi sie podoba. Taki inny. Może na nim pisać "The Cure jakich jeszcze nie znacie" :)
Już nie mogę sie doczekać aż wyjdzie ich nowy materiał za niecały miesiąc. Mam nadzieję, że zaskocza nas tak samo jak przy Krwawych kwiatach.

Też mam Madziu podobny problem, ale akurat nie względem Kjurów :)


A tak btw wczoraj przesłuchałam Shelleyan Orphan - Helleborine. Zobaczcie, może tez wam się spodoba ;) ...no chyba, ze już znacie.

Patys pisze...

ja The Cure zaczalem sluchac w sumie niedawno, ale jak tylko zaczalem to od razu sie zakochalem :) I dlatego procz tych 3 plyt sluchalem jeszcze tylko ich debiutu, Three Imaginary Boys, ktory swietny mi sie nie wydaje, jakis taki nijaki. ;D

Ale za to Faith ostatnio sluchalem, i mimo ze z pozoru nie wydaje sie tak naprawde fajne, to caly czas mam ochote do niego wracac. Pornography tez na poczatku mnie do siebie nie przekonywalo, a teraz to jedna z moich ulubionych plyt! ;)

Patys pisze...

a ten, Shelleyan Orphan - Helleborine nie znam, chętnie zaraz obadam :)

Revenga pisze...

Pornography własnie przeszłuchałam sobie na słuchawkach i tak doszłam do wniosku, że to jeszcze takie prymitywne i biedne brzmienia są w porównaniu z tym bogactwem co nam zaprezentowali na późniejszych albumach. Nie ma tego przepychu. Skąpy bas, perkusja... wszystko dość takie, eee.. pierwotne ^^ Jednak ma coś ta płyta w sobie takiego, ze nie pozwala się oderwać od pierwszych sekund rozpoczęcia do końcowych. I czyni ją jedną z najlepszych w ich dorobku. Może to własnie dowód na to, że stwierdzenie "w prostocie tkwi piękno" jest najprawdziwsze?
I tak zwróciłam uwage na poszczególne piosenki, bo w zasadzie zazwyczaj płyty słucham całościowo ;P I oprócz tych co wymieniłes w 2 wpisie to zabójcze są tytułowa i Siemese Twins. A z resztą... wszystkie mozna by było wymienić ;)

Chyba włącze, żeby się na lasta skroblowało, bo tak źle patrzeć na tylko 177 odsłuchów ;)

Patys pisze...

z Pornography to jest tak, ze po kazdym przesluchaniu zakochuje sie w innej piosence ;) Najpierw bylo The Figurehead, Cold... Teraz moge z duma powiedziec ze zakochalem sie juz we wszystkich piosenkach z tej plyty, ha! :D

Revenga pisze...

Ależ jesteś niestały w uczuciach ;)