5 października 2008

Yeasayer - All Hour Cymbals

Ostatnio folk odszedl u mnie w niełaskę,
Elektronika dostała lidera przepaskę.
Spokojne, gitarowe brzmienia mi się znudziły,
Minimal i electro o pierwsze miejsce się biły.
Beiruta wyrzuciłem z mojego odtwarzacza,
a Fleet Foxes dostali na RYMie lacza.
Ogólnie dziwnie się czuję,
bo od Bon Ivera wolę elektroniczne chujemuje.
Dobrze, że za mną już są te czasy,
że znów cieszą me ucho folkowe rarytasy,
Że znów urzeka mnie spokojne granie
i małe muzyczne eksperymentowanie.
Różne bębny, fujarki, flety,
Bongosy, grzechotki i rybne filety.
All Hour Cymbals takie jest dokładnie,
wiadomo - panowie z Yeasayer grają całkiem zgrabnie.
To właśnie oni electro pokonali,
zabili, wypatroszyli i pogrzebali.
Już nie Ellen Allien na mojej empetrójce króluje,
lecz Yeasayer ranną playlistę kreuje.
2080, Sunrise, Forgiveness
trzy świetne piosenki i biznes jes biznes.

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Patys, wymiatasz! ;D ;D

ula.

Anonimowy pisze...

ula istnieje takie coś jak nazwa;P nie musisz byc anonimowa i podpisywac sie ULA. xddd

patys , bardzo tworczy jest ten wierszyk. maxx tworczy.

Noirblanc pisze...

Wreszcie ciekawszej muzyki sluchasz i szczescia w technie nie szkukasz:P Chociaz folki nie dla mnie sa do konca , ta muza juz lepiej jest dzialajaca. A rymowac to ja tez potrafie wiec pozwolisz ze w tym komencie troche od Ciebie odgapie:D

Anonimowy pisze...

hahahaha, ale super; D

Revenga pisze...

Nie wiedziałam, że masz taki talent do rymowania ;)